Dziś znów mało osób, dużo traum. Po prostu ostatnio coraz więcej przychodzi opowiadań od jednej osoby. Zatem zapraszam do lektury!
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
TWARDZIELKA
Będąc w 4 klasie szkoły podstawowej postanowiliśmy się wybrać większą paczką na wycieczkę rowerową- oczywiście z tatą kolegi bo jeszcze dzieciaki z nas były, dorastające ale w każdym razie dzieciaki. Owa wyprawa miała się odbyć w sobotę, planowaliśmy to z miesiąc albo i więcej i taka sobie mądra ja dzień wcześniej poszłam z koleżankami do parku pospinać się na tz. "drzewko przeklinania". I wisząc sobie spokojnie na wysokości 2m głową w dół nie przewidziałam, że na drzewie mogły zamieszkać inne istoty. I w ten sposób pewna wiewiórka (założę się się, że był to pan wiewiór bo jego usposobienie nie było pod żadnym pozorem przyjemne) przestraszyła mnie jakimiś piskami i sykami i spadłam z tego drzewa.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą