Słuchanie Grzegorza Kołodki, eks ministra finansów, mogło było stać się prawdziwą przyjemnością w momencie gdy się odkryło, na czym polegała istota jego kunsztu oratorskiego.
Potem już w każdej wypowiedzi wicepremiera z radością odnajdować można kolejne przykłady potwierdzające słuszność odkrycia, że Grzegorz Kołodko jest mistrzem zdań maksymalnie złożonych i niezwykle sumiennym wykonawcą założenia "w kilku zdaniach zawrę wszystko". Metodą gwarantującą sukces jest tu wszechobecna, wielopiętrowa dygresja.
Przypuśćmy, że ministra finansów zapytano, czy podatki w przyszłym roku wzrosną. Pytanie retoryczne, bo wiadomo, że wzrosną - po to by wciąż rosły, wybraliśmy sobie przecież lewicę - ale minister finansów - to równie oczywiste - odpowie, że nie wzrosną.
W ustach zwyczajnego ministra finansów odpowiedź brzmiałaby:
"
Podatki w przyszłym roku nie wzrosną".
Grzegorz Kołodko odpowie tak:
Podałem oczywiście tylko skrót odpowiedzi, w rzeczywistości to zdanie byłoby znacznie dłuższe.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą