Dwóch blogerów postanowiło wybrać się na rowerową wycieczkę po Kaukazie. Mimo że pierwsze skojarzenie (Czeczenia i Osetia) sugeruje, że nie może to być bezpieczna wyprawa, to okazało się, że realia nie są takie straszne jak wyobrażenia. A widoki, jakie tam można znaleźć, zachwycają.
#1.
Plan przewidywał przejechanie 500 km, pokonując między innymi 4 przełęcze na wysokości 2000 m, a w sumie podjazdy i zjazdy wyniosły 10 000 m. W praktyce udało im się przejechać 650 km pokonując na całej trasie 20 000 m różnicy poziomów.
#2.
#3.
#4. Pierwszy rzut oka na Elbrus już drugiego dnia wyprawy
#5. Panoramy naprawdę zapierają dech w piersiach
#6.
#7. Płaskowyż Bermamyt przywitał ich mgłą gęstą jak mleko. Poza tym, że nie można było podziwiać widoków, trzeba było bardzo uważać, żeby nie spaść w nagle pojawiającą się przepaść
#8.
#9. Rozgwieżdżone nocne niebo z dala od cywilizacji
#10. Tam też spotkali pierwszego pasterza z licznym stadem owiec. W czasie wyprawy wszyscy tubylcy okazali się bardzo otwarci i przyjaźni
#11.
#12. Na każdym kroku można było spotkać hasające konie
#13. U podnóża Elbrusu można było spotkać innych turystów, ale im dalej od góry, tym było ich mniej
#14.
#15. Wiele miejsc, do których dotarli podróżnicy, prawdopodobnie po raz pierwszy zostało odwiedzonych przez rowerzystów
#16.
#17. Nawet podróżując rowerem można załapać się na stopa
#19. Jedna ze spotkanych w drodze zagród. Tradycja nakazuje gospodarzowi zaprosić wędrowców już z daleka machając do nich ręką, a zaproszonym nie wypada odmówić
#20. Tej nocy ta szopa była dla nich schronieniem
#21.
#22.
#23. Tutaj również psy są najlepszymi przyjaciółmi ludzi
#24. Z samego rana, mleko prosto od krowy
#25.
#26. Suszone mięso - pożywne, choć nie wygląda zbyt apetycznie
#27. Mohammed udostępnił swojego konia na potrzebę małej sesji fotograficznej
#28.
#29.
#30. Ten gospodarz poczęstował rowerzystów świeżutkim miodem
#31.
#32. Mimo że wyglądają na zakapiorów, byli naprawdę mili i uczynni. Też poczęstowali mlekiem, chlebem i mięsem
#33.
#34. Nie wszędzie dało się dojechać rowerem. Czasem trzeba było je zostawić i wspinać się na piechotę
#35. Byłe niemieckie lotnisko z czasów wojny, u stóp Elbrusu, dziś jest miejscem biwakowym dla turystów i łąką dla krów i koni
#36.
#37.
#38. Z zaopatrzeniem w wodę nie było problemów
#39. Stąd wody nikt nie brał, ale każdy chętny mógł się wykąpać
#40.
#41. Tyrnyauz, kiedyś był tu ważny ośrodek wydobycia rud wolframu i molibdenu. W 2001 r. miasto zostało znacznie zniszczone w wyniku spływu gruzowo-błotnego, dziś jest niemal opuszczone i zdewastowane
#42. Chłopaki dorabiają zbierając złom
#43.
#44.
#45.
#46. Początkowo byli nieśmiali i nie pozwalali się fotografować, ale z czasem się rozluźnili
#47. Stara kopalnia, w której wydobywano rudę
#48.
#49. Opuszczony domek gdzieś w odległych górach był dobrym schronieniem przed deszczem
#50. Tak to wyglądało nocą
#51. Ciepło, sucho i spokojnie - wymarzone miejsce na spędzenie urodzin. Tak, tutaj wędrowcy obchodzili urodziny jednego z nich
#52.
#53. Stare grobowce na zboczu góry
#54.
#55. W wielu miejscach, zamiast jechać rowerem, trzeba było dźwigać jednoślad na własnych plecach. Wodospad Abay-Su
#56.
#57.
#58. Po drodze było wiele wiosek i miasteczek, a w każdym kwitło życie towarzyskie. Spokojne, ciche i powolne. Niezmienne od dziesięcioleci
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą