Do piętnastego roku życia myślałam, że wszyscy stale widzą kolory. Kolory w książkach, kolory w równaniach matematycznych, kolory na koncertach. Kiedy w końcu zapytałam brata jaki kolor ma litera "C" (tak przy okazji - kanarkowy żółty) uświadomiłam sobie, że mój umysł nie był do końca tak normalny jak sądziłam.
W zasadzie, mój mózg jest połączony krzyżowo. Doświadczam "złych" wrażeń do pewnych bodźców. Każdej literze i cyfrze odpowiada jakiś kolor, a dni w roku krążą po moim ciele jakby miały swoje miejsce w przestrzeni. Jednak najcudowniejszą "usterką" mojego mózgu jest widzenie muzyki, której słucham. Płynie w mieszance odcieni, tekstur, ruchów, przekształcającymi się jakby były ważnym i zamierzonym elementem każdej piosenki. Synestezja nie jest rozpraszająca czy dezorientująca. Dodaje unikalnej energii światu, którego doświadczam. - opowiada o swojej przypadłości Melissa McCracken.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą