Szukaj Pokaż menu

Wart 300 milionów dolarów super jacht zacumował w Londynie. W środku wygląda jeszcze lepiej niż na zewnątrz

98 177  
344   83  
Motor Yacht A wywołuje wielkie poruszenie w każdym porcie, do którego zawinie. Jacht wart 300 milionów dolarów jest własnością rosyjskiego miliardera Andrieja Melniczenki, znanego jako "King of Bling" (Król Błyskotek). Obecnie jednostka zacumowana jest na Tamizie, burta w burtę ze statkiem-muzeum HMS Belfast.

#1. Aleksandra Melniczenko, była serbska gwiazda muzyki pop, obecnie żona miliardera na tle Motor Yacht A.

Kliknij i zobacz więcej!

Chńscy przemytnicy luksusowych samochodów kopiują najnowsze rozwiązania amerykańskiej marynarki wojennej

52 252  
248   16  
Przemycenie przez granicę rzucającego się w oczy samochodu nie jest tak proste jakby się mogło wydawać. Chińscy przemytnicy, którzy zaczynali od zwykłych barek transportowych szybko się rozwijają i korzystają z "gotowych" rozwiązań.

#1.

Mono Polo II - mniej i bardziej dziwni klienci sklepu monopolowego

59 642  
293   77  
Kolejna porcja dziwnych klientów w sklepie monopolowym.

Należę do tych okrutnych sprzedawców, którzy sprawdzają dowód, a jak ktoś nie ma odpowiedniego wieku, to alkoholu i fajek u mnie nie kupi.

Przychodzi, na moje oko, około osiemnastoletnia dziewczyna, kupuje papierosy.
- Dowód poproszę.
Ta zaczyna się cieszyć, podskakiwać – cholera, z czego? Dostaję dowód; rok urodzenia 1983(!)
- Nie wiedziałam, że aż tak młodo wyglądam. Dziękuję! - puściła mi oko i wyszła.

* * * * *

Przychodzi chłopaczek, ewidentnie małolat, dałbym mu maksymalnie szesnaście lat. Kupił jakieś słodycze i… został w sklepie. Przyszedł drugi, jakiś rzadki zarost, zbijam z tym pierwszym piątkę i pada klasyk, czyli „Hehe, Mati, to co dziś pijemy?” Zbiera flaszkę Stocka, soki i smaruje do kasy. Na pewniaka bierze jeszcze fajki, setki w dodatku, których często nawet wytrawni palacze nie chcą. Otwiera portfel, widzę że ma dowód, rzuca stówę na ladę i wkłada z powrotem do kieszeni.
- Jeszcze dowód poproszę.
Wyjmuje portfel ponownie, zaczyna go z uporem (a w moim przypadku rozbawieniem) przetrząsać.
- No nie mam, zapomniałem z domu zabrać.
- A ja widziałem, że go masz.
Dostaję dowód do ręki, osobnik urodzony w grudniu 1999 roku.
- No niech mi pan sprzeda, mi tylko trochę brakuje…
- Prawie półtora roku to nie takie trochę, spływajcie zanim szefowa się zorientuje, bo wtedy będzie już nie tak wesoło.
I poszli.
Kręcili się jeszcze potem wokół i wewnątrz sklepu, zorientowali się że szefowej nie ma.
- A teraz nam pan sprzeda? Nikogo tu nie ma, a nigdzie nie chcą nam sprzedać (na tej ulicy jest 16, słownie: szesnaście sklepów z alkoholem)
- Nie.

* * * * *

Przychodzi wieczór kawalerski, sześciu spoconych, mocno podpitych chłopa. Jeden podchodzi do lady, wali otwartą dłonią o blat i woła:
- Barman, sześć set dla mnie i kolegów.
- Przyszli panowie do sklepu, knajpa jest obok.
- Aha… chłopaki to do lodówki i po secie na mój koszt, na szukanie lokalu powinno wystarczyć, a jak nie to tu wrócimy.

Wrócili, kupili trzy whisky i plastikowe kubeczki, bo w knajpach za drogo, ot uroki miejsca bardzo turystycznego.

* * * * *

Przychodzi mocno nieświeży pan, ale nie menel, zwykły, acz pijący dłużej niż jeden wieczór facet.
- Fajeczki poproszę, bo wie pan, jeden… a nie, dziesięć dni temu skończyłem czterdzieści lat. Wyglądam na tyle?

- Nieee, skądże.
- A pan ile ma lat?
- Dwadzieścia.
- Kocha pan swoją żonę?
- Nie mam żony.
- Szczęściarz, ale ja to swoją *hik!* kocham, naprawdę!

* * * * *

Pracuję w miejscu, które odwiedzają tysiące turystów z zagranicy, więc i sporo mam z nimi kontaktu. Para Szwedów, kupili colę i sok w szklanej butelce. Wracają chwilą ze stłuczoną butelką soku i żądają wymiany. Zostali poinformowani, że darmowej wymiany stłuczonej butelki nie będzie.
- Jak to?
- No, po prostu?
- To jest złe dla prowadzenia biznesu, w każdym normalnym kraju by wymienili klientowi butelkę na nową. To jest złe i to szkodzi (miejscowość, w której pracuję) i Polsce! Już tu więcej nie wrócimy.
- Złe? Wie pani co jest złe?
- Co?
- Przyjmowanie milionów muzułman przez Szwecję i tuszowanie ich wybryków.
Pani spurporowiała, wywrzeszczała tylko „NAZISTA!!!” i wybiegła rozbijając resztki butelki o próg.

Uprzedzając pytania – nie cierpię takiego zachowania, a akcja miała miejsce przy szefowej i z jej pełną aprobatą. Skąd wiem że Szwedzi? Taka ciekawostka – gdy ktoś płaci w obcej walucie, to pokazuje mi się ona na wydruku z terminala.

* * * * *

Szefowa to ciekawa osoba i twarda babka. Przyłapała menela na kradzieży piwa. Łapie go za rękę, kładzie na transporterze, a w drugiej ręce dzierży młotek.
- Piwo albo ręka, wybieraj!
Wybrał rękę i w te pędy uciekł.

* * * * *

Na terenie sklepów monopolowych nie wolno pić alkoholu. Jest za to kara, której żaden sprzedawca nie zamierza płacić.
Przyszło dwóch facecików, wzięło po małpce i zaczęło opróżniać ją od razu przy ladzie. Prosimy żeby nie pić, bo jak wleci kontrola to dostaniemy karę i będzie niefajnie.
- Marek, to teraz będziemy ich szantażować i dostaniemy parę małpek za to, że nie pijemy w sklepie, hehe.
- No nie sądzę, bo mamy z kolegą dwa argumenty, które myślę że wystarczą do tego żeby nie pić tutaj.
- Jakie?
Zbledli i poszli, gdy kolega wyciągnął wspomniany wyżej młotek, a ja piłę.

* * * * *

Przychodzą obcokrajowcy, chcą białe, półsłodkie wino. Pomagam, pokazuję, a to chilijskie, hiszpańskie, włoskie, mołdawskie, słowem, obsługa pełną gębą. Ale nie, wszystkie za drogie. Ostatecznie stanęło na dwóch butelkach Sowietskoje Igristoje, po 7,90 zł sztuka. Puentą tej historii jest to, że dobrali sobie jeszcze po energetyku za… 8 zł.

* * * * *

Spotkaliście się pewnie z limitem płatności kartą od X zł, u nas jest też limit. Za same papierosy nie zapłacisz kartą, trzeba dobrać coś co nie jest papierosami, nieważne co. Spowodowane jest to tym, że na papierosach marża jest malutka, a za terminal trzeba płacić.

Przychodzi kobietka, tuż przed zamknięciem. Kupuje papierosy. Chce płacić kartą, zgodnie z polityką firmy informuję ją o ww. limicie.
- Proszę pana, to jest niezgodne z umową jaką podpisywał pan z MasterCard, za to jest kara w wysokości milionów złotych (bla bla bla).
- Proszę pani, ja nic nie podpisywałem, wykonuję tylko swoją pracę, zgodnie z zaleceniami szefostwa. Za rogiem jest bankomat, może sobie pani wyciągnąć z niego 20 zł i będzie po problemie.
- Nie, nie pójdę! Gnoju!

Rzuciła we mnie tymi fajkami i z odległości lady we mnie nie trafiła, a szkoda. Trafiła w półkę z lekami przeciwbólowymi i przed wyjściem jeszcze musiałem to posprzątać.

293
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Chńscy przemytnicy luksusowych samochodów kopiują najnowsze rozwiązania amerykańskiej marynarki wojennej
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Miejska demolka ostatniego kowboja Ameryki
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu Szefowie opowiadają o najbardziej absurdalnych powodach nieobecności w pracy
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Najgorszy szef, jakiego miałeś - opowieści internautów
Przejdź do artykułu 7 zwariowanych ciekawostek z odległego Kazachstanu
Przejdź do artykułu Najdziwniejsze miejsca i pozy, w których zasnęły dzieciaki III
Przejdź do artykułu Anegdoty z marszałkiem Piłsudskim w roli głównej

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą