Nie wypowiadam się co do urody auta, które powstało. Właścicielowi się podoba, zwłaszcza że baza do projektu nie kosztowała go nic. Dostał ją za darmo, gdyż była mocno zdekompletowana...
Głównym budulcem samochodu nazwanego Merin była pianka montażowa nakładana systematycznie warstwa po warstwie. Następnie do utwardzenia wszystkiego został użyty karton nasączony żywicą epoksydową chemoutwardzalną. Na wierzch w ruch poszła szpachla z włóknem szklanym i na koniec w zależności od wykończenia albo lakier, albo skóra podszyta gąbką (wnętrze). Nie mi oceniać, co wyszło. Jedno jest pewne - drugiego takiego nie ma na świecie!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą