Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych XXXI

24 314  
6   22  
Kliknij i rozpal ogień na nowoSaletra petardy, ogień. Lubicie to, prawda? A jeszcze bardziej lubicie tatusia Waldka666 który to tatuś powraca w wielkim stylu...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

SYLWESTER A FAJERWERKI SMORÓBY

Czasy to zamierzchłe, kiedy jedynie dostępny był karbid i bączki z saletry z cukrem. Zimową porą kiedy czas Sylwestra się zbliżał każdy przygotowywał co miał w zanadrzu i na co korki z butelek po wodzie ognistej zbierał cały rok. Takoż i stałe się tego razu - cała banda spod bloku biegała po okolicy i puszczała bąki. Rzecz wyglądała w ten sposób, że jeden trzymał wypełniony saletrą korek z małą dziurką a po zapaleniu rzucał wysoko.
Traf chciał że jeden z takowych wypadł z ręki miotacza i pięknym łukiem uruchamiając właśnie silnik marszowy niczym wahadłowiec wylądował na pięknym białym bistorowym golfiku kumpla ksywą Kali. Śmiechu towarzystwa nie było końca, kiedy patrzyliśmy na galopującego Kalego  z pióropuszem dymu poprzetykanego iskrami, usiłującego odłączyć się od bączka. Na szczęście poza dziurą w golfiku i kurtce oraz niewielkim oparzeniem nic mu się nie stało. I tak miał szczęście bo wkrótce nadeszła era bączków z nabojem od pistoletu startowego....

by Fino

* * * * *

ŻYCIOWA DETONACJA

Swego czasu w młodości (6 -7 lat)  miałem obsesję na punkcie petard. Detonowałem je w butelkach, rurach kanalizacyjnych. Robiłem nawet małe konstrukcje z patyków, tylko po to aby je wysadzić. Pewnego razu wpadłem na genialny pomysł, aby wysadzić petardę w drewnianym kibelku. Mój pomysł wprowadziłem w czyn. Z drżeniem rąk odpaliłem petardę, szybko wrzuciłem ja do otworu i w nogi. Odczekałem około 10 sekund i nic. Zaniepokojony wszedłem do kibelka aby sprawdzić przyczynę niepowodzenia. Oczywiście w chwili gdy pochyliłem głowę nad otworem nieszczęsna petarda wybuchła mi prosto w twarz. Nigdy więcej nie bawiłem się petardami. Ma jakiś uraz od tamtej pory.

By Anonimek

* * * * *

DOMOWA BOMBA, KTÓRA ZADZIAŁAŁA

Lat temu dziesiąt, kolega z klasy podstawowej wpadł na genialny pomysł, pewnikiem po lekturze Kapitana Żbika. Pomysłem była bomba własnej roboty, czort wie po co 12-13 latkowi takie coś. Po długiej pracy koncepcyjnej przystąpił do realizacji celu w domowej łazience. Przepis był prosty: weź butelkę od mleka (na ten czas były szklane) napełnij ją śrubkami, nakrętkami i gwoździkami dodaj 3 paczki korków (takie do korkowca, dostępne były na wszelakich jarmarkach, odpustach), ale koniecznie obranych z osłonki i już. Jak wymyślił tak zrobił. Całość znalazła się w butelczynie, wpadł na pomysł aby wszystko się ładnie wymieszało. Zatem energicznie całością potrząsnął.
Po trzech tygodniach kolega wrócił do szkoły z masą szwów na rękach (przykurcz palców utrzymuje się nadal). Rodzice łazienkę ponoć długo remontowali.

by Anonimek

* * * * *

GOLIAT

Tak się złożyło, że będąc na koloniach kilka lat temu, mięliśmy za sąsiadów kolonie z innego regionu Polski (nie będę podawał szczegółów bo nie chce powodować animozji pomiędzy Polakami często nie lubiącymi się z powodu zamieszkiwania różnych regionów kraju). Tak wiec nasi wychowawcy szykowali nam rożne zawody sportowe: siatkówka, piłka nożna itp. Tamta kolonia miała w swoim składzie Goliata, wyrośniętego gościa, który często przeważał zdecydowanie szalę na korzyść naszych przeciwników. Postanowiliśmy zastawić na niego pułapkę podczas mającego się odbywać biegu na przełaj między innymi przez las.  Kupiliśmy nić dentystyczna i wyliczyliśmy na jakiej wysokości gościu będzie miał szyję. Naciągnęliśmy między drzewami na tej wysokości ową nić. Zgodnie z założeniami Goliat prowadził w wyścigu. Pokładaliśmy się ze śmiechu, kiedy całe jego ciało chciało biec do przodu, a jego głowa została gwałtownie z tyłu. Wywinął pięknego orła. Nic dentystyczna nie pękła. Okazało się, że gościu miał nacięcia na szyi która po jakimś czasie bardzo spuchła. Sraliśmy ze strachu w gacie jak zawieźli go na pogotowie. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze dla niego i dla nas bo wszyscy trzymaliśmy gębę na kłódkę.
Ale do dzisiaj mi głupio.

by Anonimek

* * * * *

KRĘCIMY FILM

Kiedyś (jakoś w siódmej klasie) chcieliśmy z kumplem, jako fascynaci Mortal Combat nakręcić film na podstawie gry. Pierwsza scena miała polegać na tym, że my wyskakujemy zza zasłony dymnej. Najprostszą metodą wykonania takowej zasłony jest kupienie 3 metrowego kątownika z drewna, wypełnienie go mieszanką saletry z cukrem pudrem. Aby stwierdzić jaka mieszanka daje najlepszy dym zrobiliśmy małe testy. Trzy mieszanki w proporcjach 1:2, 1:1 i 2:1. Jako miejsce testu wybraliśmy nasze ulubione miejsce czyli Pivniczniak (tak, chodzi oczywiście o moją piwnicę). Usiedliśmy na podłodze, a na taborecie po kolei testowaliśmy mieszanki. Oczywiście strasznie to paskudztwo pryskało wiec chroniliśmy się teksturami (styropianowymi kasetonami sufitowymi). I byłoby wszystko ok, gdyby nie fakt, że po testach cała piwnica (tak, korytarze również!) miały pod sufitem pół metrową warstwę gryzącego białego dymu. Aby sąsiedzi się nie zdenerwowali otworzyliśmy okna na oścież. Ale właśnie dlatego sąsiadka wpadła z wrzaskiem, że po co niby okna otwieramy? Zima jest i kartofle jej zmarzną. Obyło się bez interwencji policji i rodziców.

by Anonimek

* * * * *

ODWAŻNY DO KOŃCA

Będąc w podstawówce jedną z naszych ulubionych zabaw było wysadzanie wszystkiego co się dało za pomocą petard kupowanych w sklepiku niedaleko szkoły. I pewnego dnia na dużej przerwie kiedy wyszliśmy do pobliskiego lasku powysadzać sobie, naszym oczom ukazała się dorodna kupa. Ktoś chyba się dobrze odżywiał, bo kupa była bardzo okazała. Chwile później w owej kupie była już umieszczona zapalona petarda. Wszyscy uciekali w popłochu kryjąc się za drzewami tylko jeden delikwent stwierdził że po co tak uciekać skoro to tylko mała petarda. I w tedy BUM... Po wyjściu z ukrycia zobaczyliśmy kolegę z niezbyt zadowoloną miną... kupa która była na ścieżce znalazła się w stanie rozdrobnionym na jego swetrze i twarzy. Zadzwonił dzwonek i wróciliśmy do klasy, ale smród był tam taki duży że nauczycielka wysłała kolegę do domu i zarządziła 5 minutowe wietrzenie klasy.

by Dudi182

* * * * *

WOJNA WYPOWIEDZIANA!

W czasach przed potopem ludzie z fantazją mieli w domach w zasadzie dwa rodzaje zwierząt: karaluchy / prusaki lub mrówki faraona. Ja byłem w tej gorszej części i z upodobaniem obserwowałem społeczne życie mrówek. Jednak nadszedł czas zemsty za konieczność ciągłego sprzątania po posiłkach - nastała hekatomba. Jednak ośmiolatkowi dość szybko znudziły się konwencjonalne działania zaczepne w formie rozgniatania, topienia, rozsmarowywania, smarowania kremem wokół ścieżki, rozwalcowywania i takie tam. Nadszedł czas użycia broni masowego rażenia, a z relacji tatusia wiedziałem "że cholery nażarły się świństwa i dalej chodzą", czyli broń chemiczna nie działa, pozostawał ogień. Przenośne źródło ognia było dostępne. Dezodorant. Zapalony od zapałki aerozol radził sobie świetnie! Niestety firanka w kuchni też nie wytrzymała oddziaływania i tak owocnie zapowiadający się eksperyment spalił na panewce. Cholery dalej łaziły aż same się wyniosły.

by Fino

* * * * *

RYCERZ

Hobby bywa czasem bolesne. Ja bawię się trochę w udawanie rycerza, i przypomina mi się mój pierwszy trening i pierwsze - i póki co jedyne - rany od miecza. Trenowaliśmy najpierw kijami, po czym dostałem miecz do ręki. Trochę układów powtórzyłem, po czym zachciało mi się eksperymentów i zakręciłem młyńca nad głową... Znaczy się chciałem zakręcić, bo miecz zatrzymał się na moim uchu. Półtora kilograma żelaza z pełnym impetem mnie rypło... Radośnie stanęły mi gwiazdy przed oczyma, po czym - ponoć - puściłem taką wiązankę, której nie powstydziłyby się panienki z Łodzi, z ulicy Zachodniej. Chrząstka w uchu nie zrosła się póki co i chyba się już nie zrośnie...

by Xintlaer

* * * * *

KĄCIK STARY A GŁUPI ZNÓW DZIAŁA

WITAMY TATUSIA WALDKA 666 

Witam szanowne bojownictwo. Osobom zaniepokojonym zdrowiem mego tatusia spieszę donieść, iż ma się bardzo dobrze, chociaż wszyscy zastanawiają się, jakim cudem. Pozwolę sobie opisać kolejne dwie przygody z jego barwnego życia.

PIŁA

Ktoś z szanownego bojownictwa zasugerował kiedyś, abym kupił ojcu piłę spalinową. Nie zdążyłem. Kupił sobie sam, tyle że nie spalinową, ale elektryczną. Nowa zabawka tak mu się spodobała, że pewnego dnia po rozdrobnieniu całego drzewa przywiezionego z lasu postanowił zająć się starą bramą od garażu, która do tej pory dożywała swoich dni na śmietniku. Brama (notabene również dzieło mojego taty) była naszpikowana gwoździami jak dobry sernik rodzynkami. O dziwo, memu rodzicielowi udało się pociąć prawie całe skrzydło, zanim pękł łańcuch. Całe szczęście, że w przebłysku zdrowego rozsądku tatuś założył okulary ochronne (żeby mu drzazga nie wpadła) więc oko ocalało, ale szrama na czole i policzku do tej pory wygląda imponująco...

by Waldek666

* * * * *

LAS

Niektórzy pewnie pamiętają, że ulubionym zajęciem mojego taty jest rąbanie, cięcie i ogólnie pojęte rozdrabnianie drewna. Pasja ta zaczęła się ok. 10 lat temu, kiedy odziedziczył po wujku kilkanaście hektarów lasu. W młodym lesie od czasu do czasu trzeba zrobić tzw. przecinkę. Polega to na tym, że obcina się nisko rosnące gałęzie oraz wyrąbuje drzewka, którym w walce o dostęp do słońca się nie powiodło. Mój ojciec, zamiast zostawić obcięte kawałki w lesie, żeby sobie spokojnie zbutwiały, postanowił je wywlec, ułożyć na stosie i spalić. Niestety wiatr i panujące od kilku dni upały miały swoje własne plany dotyczące rozprzestrzeniania się ognia. Zanim strażacy opanowali sytuację zjarało się jakieś pół hektara lasu, kilka arów pszenżyta sąsiada i całkiem imponujący stóg siana. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że całą winą zostali obarczeni dwaj smarkacze, którzy w rzeczonym stogu popalali papierosy. Nic w tym dziwnego, bo po łomocie, jaki zgarnęli od swego taty (naszego sąsiada) przyznaliby się nawet do zabójstwa Kennedy’ego. A mojemu staruszkowi znowu się upiekło...

by Waldek666

Tak wiem urlopy i takie tam, lecz możecie cały czas pisać do mnie swoje przeżycia. Najlepsze zostaną nagrodzone publikacją na stronie głównej i 10 000 widownią! Nie zapominajcie o podaniu nicka!


Oglądany: 24314x | Komentarzy: 22 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało