Szukaj Pokaż menu

Jesteś pijakiem kiedy... VI

27 587  
67   5  
Kliknij i zobacz więcej!Kolejny weekend za nami i kolejne punkty na liście...

Jesteś pijakiem kiedy...

...premier ogłosił, że jesteś katastrofą naturalną.

...chcesz się poskarżyć władzom miejskim na temat idiotycznego zwyczaju stawiania latarni na środku drogi.

...niekontrolowane wymioty, spadanie z drzew i opróżnione konto w banku mogą być elementem "naprawdę zaj*bistego weekendu".

...dzwonisz do byłej dziewczyny o 3 nad ranem żeby zapytać o co jej chodziło pół roku temu.

...dostałeś pozew rozwodowy od wątroby - żąda pełnej opieki nad nerkami.

The best of styczeń 2008

40 766  
46   8  
Przez cały styczeń mogliście przeczytać u Joe Monstera 164 artykuły i obejrzeć 524 filmów. Sporo, więc wygląda na to, że mogliście pominąć kilka dobrych materiałów. Przygotowałem dla was listę hitów - klikaj na każdy tytuł, którego nie znasz.

Instrukcja obsługi dziecka - jeśli twoi znajomi spodziewają się potomstwa, koniecznie im to pokaż.

Genialny wynalazek dla mężczyzn - którego nie zrozumie żadna kobieta

Dlaczego auta wyglądają lepiej z dziewczynami - sesja foto, która jest tego dowodem.

10 najbardziej irytujących rzeczy w Emo - czy Emo to subkultura pozerów?

Czy piłkarze to twardziele? - oglądają ich miliony, zarabiają miliony, a mało kto widział ich podczas pobierania krwi.

Gadki Uskrzydlone, czyli Wingsizmy VII

16 455  
25   3  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś Skrzydlaci opowiedzą, co dla swojego dziecka robi wzorowy ojciec, powspominają święta i zaprezentują skuteczne sposoby na uciążliwego sąsiada…

Roy: Joe, patrz, tu jest artykuł o moim synu – R.J. gra na obronie w szkolnej drużynie futbolowej.
Joe: Naprawdę? Ja też grałem w szkole.
Roy: A ja byłem pół-zawodowcem. Takich jak ty zjadałem na obiad.
Joe [patrząc na pokaźny brzuch Roya]: Sporo musiałeś ich zjeść…
 
***

[Brian próbuje ratować Joe od przykrych konsekwencji wielokrotnego złego parkowania]
Brian: Nie bój się, Joe, wyciągnę cię z tego. Ta policjantka jest kobietą, a ja jestem Brian, resztę sobie dośpiewaj. Patrz. [podchodzi do policjantki] Przepraszam, pani... Thomas? Jestem Brian Hackett.
Policjantka: Coś się nie podoba?
Brian: Skąd! Pani na wyspie od niedawna, prawda? Jest w pani coś znajomego… Może to te zniewalające perfumy. Jak się nazywają?
Policjantka: Dezodorant.
Brian: Na pewno francuski. Francuzi… Francja, tak, to jest to. Rysunek pani ust sprawia, że wracam myślami do popołudnia spędzonego w paryskim Muzeum d'Orsay. Stałem tam zahipnotyzowany zniewalającym pięknem greckiej bogini…
Policjantka: Czy ktoś kupuje ten kit?
Brian: Zdziwiłaby się pani!
 
***

Joe: Fay, na tej kartce, to jest piątka czy ósemka?
Fay: Tak, wiem, wszyscy mi mówią, że moje piątki wyglądają jak ósemki. Mówią: ‘Fay, twoje piątki wyglądają jak ósemki’. I mają rację.
Joe: Więc to piątka czy ósemka?
Fay: Siódemka.
 
***

[Helen opowiada o randce z Lowellem]
Helen: Po kolacji spacerowaliśmy brzegiem morza, aż doszliśmy do tych kałuż przypływowych z malutkimi żółwiami i jeżowcami…
Brian: Dobra, dobra, ale co się stało przy wejściu do domu?
Helen: OK, chcesz wiedzieć co się stało przy drzwiach? Pocałował mnie w rękę.
Brain: Gdzie miałaś tę rękę?!?
 
***

Antonio: Joe, słyszałem o twoich obrażeniach po wypadku. Co za tragedia. Jeśli będziesz chciał gdzieś jechać, o każdej porze dnia czy nocy, dzwoń do mnie.
Joe: Dziękuję, Antonio.
Antonio: Oczywiście oprócz weekendów. I śród, to mój wolny dzień. I wolałbym, żebyś nie dzwonił w piątki, wtedy jest największy ruch... I jeśli będę miał randkę, będzie mi niezręcznie mieć cię w taksówce. Joe, wybacz, ale NIE MOGĘ dla ciebie planować całego tygodnia! Współczuję ci, ale to nie MOJA wina!
 
***

Fay: Co to za łomot? A, Lowell, to ty tak hałasujesz?
Lowell: Tak. Kupiłem Juniorowi perkusję pod choinkę.
Fay: Ale tu się pracuje.
Lowell: Widzisz, on ma sześć lat. Dobry ojciec sprawdza zabawki dziecka pod kątem bezpieczeństwa.
Fay: Czy to bębnienie nie doprowadzi twojej byłej żony do szaleństwa?
Lowell: Kurcze, o tym nie pomyślałem… W takim razie to prezent także dla mnie!
 
***

[Brian wybiera się na całodniową randkę z uwielbianą dziewczyną]
Joe: Brian, zaraz masz lot. Zapomniałeś, że tu pracujesz?
Brian: Oczywiście Joe, nie pozwolę, żeby moje prywatne życie kolidowało z obowiązkami.
Joe: To dobrze.
Brian: Dlatego biorę urlop.
Joe: Dobra, zastąpię cię, ale będziesz musiał pracować w Święto Dziękczynienia.
Brian: Postawmy sprawę jasno. Zatem ja spędzam popołudnie z piękną kobietą, a za karę stracę wysuszonego indyka i wuja Wayne’a robiącego brodę z ziemniaczanego puree.
Joe: Hej, niech to będzie dla ciebie nauczką!
 
***

Helen: Brian, zobacz co nam przygotowałam na Wigilię.
Brian: No nie! Co roku robisz ten cudowny, piernikowy domek i nie pozwalasz nam go zjeść.
Helen: Bo jest taki śliczny. Zresztą, znasz tradycję. W każdą Wigilię jedziemy do mnie, jemy kolację i oglądamy wideo. Po waszym wyjściu przypominam sobie, że minął rok, a ja dalej jestem sama. Wtedy nadchodzi huragan Helen i zmiata dach z tego cudeńka.
Brian: Musiałaś mieć kiepski rok, dobudowałaś drugie piętro…
 
***

[przyjaciele rozmawiają o powodzeniu u płci przeciwnej]
Fay: Pamiętam, jak za mną goniło dwóch mężczyzn…
Helen: Pewnie byłaś dumna, że masz takie powodzenie.
Fay: Niezbyt. Jak mnie dogonili, wyrwali mi torebkę.
 
***

Helen: Antonio, wyglądasz na zmęczonego.
Antonio: Bo jestem. Nie spałem od tygodnia. Codziennie o piątej rano budzi mnie przeraźliwy dźwięk dmuchawy do liści w ogródku sąsiada.
Roy: Dmuchawa do liści? To nie problem. Jeśli benzynowa – wsyp mu cukru, jeśli elektryczna – przetnij przewód. Potem podlej mu naftą trawnik i podpal.
Brian: Dlaczego po prostu nie pogadasz z sąsiadem?
Antonio: Nie jestem szczególnie dobry w takich konfrontacjach. Wiem! Mógłbym wysłać uprzejmy liścik z pudełkiem perfumowanych mydełek.
Roy: Na pewno nie chcesz mu zalać domu?
Antonio: Mam tylko nadzieję, że nie będę musiał zadzwonić do wuja Kermaina – wiecie, on zna paru ludzi, którzy znają paru ludzi…
Brian: Antonio, myślisz, że TAKIE rozwiązanie jest konieczne?
Antonio: Tak, może któryś z nich mnie przenocuje…
*
Roy: Doradzę ci. Chcesz zgnoić sąsiada – weź moją piłę mechaniczną i zrób trochę „artystycznego” przycinania drzewek.
Antonio: Nie jestem typem człowieka z piłą.
Roy: Dobra, co jeszcze… Czy on ma w domu jakieś zwierzątka, albo dzieci?
Antonio: ROY!
Roy: Człowieku, wiążesz mi ręce!
*
Brian: I jak, Antonio, dogadałeś się ze swoim sąsiadem?
Antonio: Tak jak mi radziłeś, porozmawiałem z nim, i doszliśmy do zrozumienia. [zdejmuje okulary przeciwsłoneczne, pokazując podbite oko] Teraz ja rozumiem jego pasję ogrodnictwa, a on rozumie, że nie umiem robić uniku w prawo.
Roy: Ale z ciebie mięczak. Trzeba było mnie posłuchać. Z chamem należy postępować po chamsku. Dobra, ja się tym zajmę.
Antonio: Roy …
Roy: Nie martw się, ja to załatwię. Zanim moi sąsiedzi się wyprowadzili, robiłem to cały czas.
Brian: Antonio, naprawdę sądzisz, że należy użyć do tego Roya?
Antonio: Brian, słuchaj, zadzwoniłem do sąsiada, wysłałem mu miły list, próbowałem trafić do przekonania, a on uderzył mnie w twarz. [z desperacją spogląda na Roya] Teraz nadszedł czas, by spuścić ze smyczy wściekłe psy…
 
 
I na koniec - filmik w oryginale o tym, jak Lowell popełnił szlachetny uczynek wobec zadłużonego Antonio…


https://youtube.com/watch?v=gX4NvnWywec
25
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu The best of styczeń 2008
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Mała Brytania - gadki wybrane V
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu Genialni tłumacze tytułów filmowych V
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Tajemnica twierdzy szyfrów - streszczenie odc. 1.
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Autentyki CCXXXII - Miłość
Przejdź do artykułu Tajemnica sukcesu Rambo IV

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą