Słońce fest praży,
ja gdzieś na plaży,
wzorem tak wielu
próbuję chmielu.
Już w brzuchu burczy,
kłuje i furczy,
odchodzą gazy
po kilka razy.
Już kole w boku,
coś kłuje w oku,
a ja o dziwo
wciąż żłopię piwo.
Ratownik wielki
zabrał butelki,
sam pewnie zaraz
wychla browara.
Na wiór wysycham
do piwa wzdycham,
ratownik w kącie
to luj i prącie.
Zabrał mi piwo
i patrzy krzywo.
W tępym umyśle
nie wie co myślę.
ja gdzieś na plaży,
wzorem tak wielu
próbuję chmielu.
Już w brzuchu burczy,
kłuje i furczy,
odchodzą gazy
po kilka razy.
Już kole w boku,
coś kłuje w oku,
a ja o dziwo
wciąż żłopię piwo.
Ratownik wielki
zabrał butelki,
sam pewnie zaraz
wychla browara.
Na wiór wysycham
do piwa wzdycham,
ratownik w kącie
to luj i prącie.
Zabrał mi piwo
i patrzy krzywo.
W tępym umyśle
nie wie co myślę.
--
leżę sobie w wannie , życie pełne śmiechu , wszystkie swoje troski wypuszczam do ścieków