Moja współlokatorka powiedziała mi kiedyś: "Wiesz, większość osób przebudza się, kiedy ktoś obserwuje ich, jak śpią. Ale ty się nie budzisz..."
Pewnego dnia moja współlokatorka zgubiła sofę. Dokładniej mówiąc, 2/3 dzielonej sofy. Nic nie szkodzi, sofy mają to do siebie, że łatwo je zapodziać.
Pewnego razu moja współlokatorka upiła się i wypełniła wannę galaretką. Powiedziała, że chciała się poczuć, jakby "znów była w łonie".
Moja współlokatorka miała dwie pary majtek, które zmieniała co tydzień, prała ręcznie i rozwieszała we wspólnej łazience.
Moja współlokatorka miała tendencję do gromadzenia w domu starego jedzenia. Kiedy się wyprowadziliśmy, ona poprzesuwała pojemniki. Muszki-owocówki pojawiły się dosłownie WSZĘDZIE.
Miałam współlokatorkę, która miała szufladę z ubraniami opatrzoną naklejką "Ubrania Ninja".
Jedna z moich współlokatorek na pierwszym roku napisała do Boga książkę pełną niecenzuralnych wyrazów, coś w stylu "Wrednych dziewczyn". Opisała w niej pozostałą naszą trójkę i nasze grzechy.
Moja współlokatorka była świadkiem, jak jedna kaczka została zaatakowana przez inne kaczki. Zabrała więc tę kaczkę do naszego akademika, by ta żyła sobie w naszej wannie.
Mój współlokator na pierwszym roku miał tak śmierdzący oddech, że używałem na nim spray Febreze, kiedy spał.
Narysowała twarze na jajkach. Teraz za każdym razem, kiedy otworzę lodówkę, jajka się na mnie wściekają.
Moja przydzielona mi współlokatorka na studiach myślała, że jej rybka zmarła na gruźlicę. Miała prawdziwy, katolicki pogrzeb.
Miałem kiedyś współlokatorkę, która podlewała swoje sztuczne kwiaty. Tak na wszelki wypadek...
Usłyszałam pociąganie nosem dochodzące z jej łóżka. Okazało się, że płacze pod kołdrą oglądając "Mój kot z piekła rodem".
Moja współlokatorka wkładała swoje buty do samochodu na noc, żeby mieć pewność, że nie wyjdzie z domu bez butów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą